góra

Polska Płacząca

Tę stronę pragnę poświącić treściom i rozważaniom swobodnym nad losem ukochanej, puszczonej w nierząd przez Rząd...


******************************************************************************************************************************************************

Po lewej stronie lustra

Jak zwykle z wytężonym umysłem ze słowem na piersi ruszyłem
Do krawędzi świadomości i racjonalizmu a może dojrzę za pryzmat
Rozszczepionego słońca i w końcu zrozumiem głos rwący umysł
Krzyk pełen uczucia wydartego z łona kochanki dawno rzuconej
A może to dzisiaj jest właśnie ta chwila i krawędź urwiska będzie
Gościnna i wpuści mnie o krok dalej bym poczuł pęd ku głębinie
Która tak kusi co dnia swą rozciągłością i brakiem wyrzutów
Więc pędzę nie idę by zdążyć by pierwszym być o brzasku pogardy
Zaczerpnąć garścią całą z nierządnicy losów…

Nadzieja ta obłudnica jak zwykle zadrwiła z mego lauru pierwszeństwa
Boleśnie wbijam się w tłum czekający od wczesnych już czasów i liczę
Na łaskawość losu a może jednak ulecę ponad tą tłuszczą i dane mi będzie
Rozumieć gdzie głupi my rodzaj tak dziko pędzimy głusi na pochlebstwa
Sobie składane w naszym imieniu im wielkim największym właściwym
Padlinożercom pasącym się wedle i obok koryta …

I znowu zabrakło wolnego uskoku by runąć na spotkanie upiorów Stańczyków
By zetrzeć się z pamięcią i miękkością przemijania mitów pozostaję
Więc jak zwykle tutaj by karmić się ułudą snu o potędze bajaniem
O wzroście a nawet przeroście z tymi co na czele a może na czole
Mają kagańce skrzętnie chroniące masę rozumną od treści codziennej
Od bólu przetrwania od rana do nocy i pędu co świt ku głębinie by zdążyć
I miejsce na krok poza krawędź wychwycić aby nie wracać w codzienność
Znoszenia słupków sondaży które odebrały nam sapiens pozostawiwszy
Samo homo wespół z homontem…

Pol Saj